poniedziałek, 3 grudnia 2012

Mini zakupy

Juz od dawna czailam sie na farbe ziolowa,czy naturalna.. Jak zwal tak zwal.
Jeszcze wczoraj byla, przekonana do kupna farby HERBATINT,  o ktorej naczytalam sie mnóstwo bardzo pozytywnych opinii.
Moj kolor wlosow pozostawia naprawde wiele do zyczenia, pozostalosc po hennie z Lush'a, poprawiony farba pseudo naturalna z tajemniczej firmy FAY, o ktorej naprawde malo w necie.. ( a po ktorej mam wrazenie znacznego pogorszenia stanu moich biednych wlosow)
Juz trzymalam w rekach odpowiednia farbe kiedy tuz obok zamajaczyl mi znajomy napis PHYTO, uuuuu,mysle, to to musi dobre byc ale cena pewnie tez.. A tu moje zdziwienie, bo roznica miedzy Herbatint a Phyto to 1,50euro... Czyli za farbe bardzo cenionej przeze mnie marki trzeba zaplacic 14,50e... Czyli tragedii nie ma.
No to wzielam  :-)
Ja zawsze najlepiej czulam sie w czerni, wiec i tym razem nie mialam problemow z doborem koloru
A ze akurat tylko w pudelkach tego koloru byla dodatkowo ampulka oleju-kuracji gratis... No czego chciec wiecej?



Oczywiscie nie bylabym sobą gdybym nie chciala uzyc jej jeszcze dzis, wiec wieczorem nakladamy, zobaczymy co to cudenko potrafi.

Moja córcia mniejsza ma czesto w okresie jesienno- zimowym tendencje do suchych i czerwonych plamek na twarzy, glownie policzki i broda. Kupilam ostatnio COLD CREAM firmy MUSTELLA.. I nic nie dalo.  Lekarz polecil mi najzyklejszy i stary jak swiat krem Nivea a na zimne i wietrzne dni na spacery jeszcze zwyklejsza wazeline. I to wlasnie kupilam dzis.



Czy tylko mi zapach kremu Nivea kojarzy sie z dziecinstwem? Mama zawsze zostawiala to sreberko zabezpieczające, potem cale uciapane trzeba bylo odrywac .. :-)
Zima w polsce i krem nivea, to jest to! :-)

1 komentarz: